Diego
****************
Padłem
na ziemie i starałem zorientować się, z której strony dobiegł strzał.
-
Uciekaj! – krzyknął Jaime. – Ja sobie poradzę. To nie mnie chcą dopaść, a
ciebie…
-
Co tu się do cholery dzieje? – zapytałem szeptem. – Czego oni ode mnie chcą?!
-
Pamiętasz Diego?
Diego,
Diego, Diego… Próbowałem przypomnieć sobie czy znam kogoś o takim imieniu, ale
nic nie przychodziło mi do głowy.
-
Diego Mendez - dopowiedział Jaime, który chyba zobaczył konsternacje na mojej
twarzy. – To ten gościu, z którym współpracowaliśmy w zeszłym roku. Sprowadza
auta z Ameryki.
Przywołałem
w głowie obraz grubego, niskiego mężczyzny z ciemną brodą i szramą na policzku.
Zawsze był dla mnie trochę dziwny. Nigdy nie wiedziałem czy to co mówi to żarty
czy prawda. Wydawał mi się tajemniczy
i trochę niebezpieczny. Jak się teraz
okazało, nie tylko sprawiał takie wrażenie, ale rzeczywiście taki był.
-
No i co z nim? – zacząłem się niecierpliwić. Musiałem jak najszybciej
dowiedzieć się o co chodzi i ewakuować się stamtąd zanim ktoś sprzedałby mi
kulkę w łeb.
-
Chyba zepsułeś mu interes. Poluje na ciebie od miesiąca.
Zaschło
mi w gardle. Diego nie wyglądał na faceta z którym chciałbym zadzierać, a
wskazywało na to, że chyba nieświadomie mu podpadłem. To człowiek, który
zajmował się wszystkim i wszędzie miał znajomości. Choć większość z tych rzeczy
była niezbyt legalna, dzięki wtykom w policji nie musiał martwić się, że ktoś
zacznie węszyć. Jeżeli pojawiał się jakiś kłopot bardzo szybko rozwiązywał go odpowiednią
kwotą. Wszystko można było załatwić kasą, więc dopóki płaciłeś, nikt na ciebie
nie nakablował. Zdawałem sobie sprawę, że nawet jakbym poszedł na policje
nikogo by to nie obeszło, a sprawa zamieciona zostałaby pod dywan. Niedobrze. Przekląłem
w duchu. W co ja się wpakowałem?
-
Stary, serio… Spadaj stąd, jeśli życie ci miłe. – pośpieszył mnie Jaime.
Tym
razem postanowiłem go posłuchać, ale w chwili gdy podniosłem się, aby zacząć
uciekać, ktoś złapał mnie za kołnierz kurtki.
-
Nie tak prędko. – usłyszałem niski, ochrypły głos, który przyprawił mnie o
gęsią skórkę.
Komentarze
Prześlij komentarz