Zdjęcie

Wyszedłem ze szpitala i skierowałem się w kierunku posiadłości Diego. Wiedziałem dokładnie, że prędzej czy później muszę się z nim skonfrontować i niezależnie od tego czy wyjdę z tego żywy czy nie, musiałem to jakoś załatwić, chociaż tak na prawdę nie byłem niczemu winien. Wykonywałem swoją pracę i chciałem zrobić dobry biznes, nieświadomie wplątując w to wiele niewinnych osób. Przede wszystkim musiałem załatwić sprawę z bratem Marii. Pomimo tego co zrobiła i jak bardzo byłem na nią wkurzony, jej brat nie zasługiwał na to, aby siedzieć uwięziony w piwnicy. Nie chciałem nawet wyobrażać sobie co czekało osobę, która zawiodła Diego, a miałem zaraz przekonać się na własnej skórze co to oznaczało. Wsiadłem do auta i skierowałem się w stronę rezydencji Diego. Żołądek miałem ściśnięty i chociaż od dawno nie miałem niczego w ustach, nie odczuwałem głodu. Stres wziął nade mną górę i nie mogłem skupić się na niczym innym, zresztą myślenie o bzdurach nie było teraz moim celem.   

Zatrzymałem swoje auto przed ogromnym domem, którego dach wystawał za wielkiego murowanego ogrodzenia. Brama była otwarta, więc wydałem z siebie niemy okrzyk zachwytu. Miałem wyjątkowe szczęście, bo mogłem prześlizgnąć się prawie niezauważony. Planu nie miałem żadnego, nie wiedziałem co może mnie tu spotkać i sam nie byłem pewny co tak naprawdę chce zrobić. Wszedłem do wielkiego holu zdobionego złotymi płytkami. Już na pierwszy rzut oka widać było, że wszędzie królował przepych. Nagle, z oddali usłyszałem zbliżające się kroki paru osób, więc bez zbędnego zastanawiania się otworzyłem pierwsze lepsze drzwi i wszedłem do środka. Znajdowałem się chyba w jakimś gabinecie. Na środku stało wielkie, drewniane biurko, na którym walały się różne papiery. Wszędzie stały regały wypełnione starymi książkami, a na pomalowanych na biało ścianach wisiały zdjęcia w bogato zdobionych ramach. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu, chodząc dookoła i spoglądając na zdjęcia.  Nagle uzmysłowiłem sobie, że to taki sam zwykły człowiek jak ja. Miał rodzinę, przyjaciół i być może jakieś uczucia, niestety podjął się niewłaściwego zajęcia i to musiało ostatecznie zabić jego człowieczeństwo. Nagle spojrzałem na jedno ze zdjęć i miałem przedziwne wrażenie, że kojarzę skądś mężczyznę na zdjęciu. Im bardziej wpatrywałem się w obraz przede mną, tym bardziej uświadamiałem sobie kogo widzę i serce podeszło mi do gardła. Niestety, nie miałem czasu myśleć na ten temat dłużej, bo usłyszałem, jak ktoś chwyta za klamkę drzwi. Udało mi się szybko schować za jednym z regałów, zanim ktoś mnie zobaczył i wstrzymałem oddech modląc się, aby ten kto znajdował się w pokoju jak najszybciej wyszedł. Bezszelestnie obróciłem się i zobaczyłem za sobą jakieś małe drewniane drzwiczki. Osoba, która weszła do środka pozbierała papiery, które leżały na biurku i szybko wyszła, a ja otworzyłem drzwi i wszedłem do małego tunelu zastanawiając się dokąd prowadzi.  



Źródło zdjęcia: Google grafika



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

IV

Pomożemy Ci